Opublikowane 8 października 2008, godz. 16:54
Grypa mnie dopadła - w górach, a właściwie sama sobie na nią zasłużyłam, bo nie przestrzegałam podstawowych zasad - ciepło się ubieraj, gdy wychodzisz na piwo ze znajomymi, a zimno jest na dworze i nie wiesz o której wrócisz. A przede wszystkim albo zadzwoń po kogoś, żeby po Ciebie przyjechał albo skorzystaj z usług taksówki. I na pewno nie spaceruj źle ubrana po północy przez pół miasta, nawet jak masz miłe towarzystwo do rozmowy. No cóż, grypa musiała jednak przejść na mnie od kogoś, a ja tylko dałam jej olbrzymią możliwość do rozwoju. No i wycieczka do Opawy była ostatnim dniem w którym wyszłam na zewnątrz do czasu wyzdrowienia.
Tak prezentuje się grypa w powiększeniu
Co robić gdy dopadnie Cię grypa? Ja przede wszystkim leżałam, dużo spałam i odpoczywałam. Właściwie praca kompletnie mi nie szła, gdyż boląca głowa nie dawała sobie rady z ułożeniem prostych zdań, a cóż dopiero jakiś bardziej wykwintnych. Oprócz leżenia, które jest wymogiem podczas walki z chorobą, dużo piłam i jadłam lekkostrawne potrawy. Piłam przede wszystkim herbatę, która była kombinacją naparu z herbaty owocowej lub zielonej z dodatkiem soku z malin, miodu i cytryny. Dzięki temu mogłam się szybciej wypocić - co w czasie przechodzenia grypy jest prawdziwą udręką. Gorączka dochodziła do 39 stopni, ale za to praktycznie nie miałam kataru i nie bolało mnie zbyt mocno gardło. Ogólne osłabienie wykluczyło mnie z kilku rodzinnych spotkań, paru imprez i zablokowało moje możliwości zarobkowania na ponad 1,5 tygodnia.
Jeśli lubisz walczyć z chorobą fizycznie, możesz kupić jej pluszową, nieco powiększoną wersję. Prawda że sympatycznie się prezentuje? Grypa za jedyne 35 zł!
Leczyłam się witaminami, owocami i aspiryną oraz kilkoma preparatami w spray’u. Nie skorzystałam z porady lekarza, gdyż niestety po kilku wcześniejszych z nimi spotkaniach nie jestem w stanie zaufać służbie zdrowia. Szkoda płacenia składek zdrowotnych, ale wolę żyć, niż “umierać” leczona nie tym co trzeba ( co niestety wcześniej notorycznie się zdarzało, iż podawano mi leki, na które mój organizm po prostu źle reagował). Nie generalizuję, jednak wolę unikać szpitali, lekarzy, których nie znam i różnego rodzaju skupisk chorób. Grypy nikomu nie polecam - trzeba ją po prostu przeleżeć, przeczekać i maksymalnie odpoczywać oraz być dobrej myśli i nie dać się chorobie. Pozytywne myślenie jest najważniejsze…
Opublikowane 28 września 2008, godz. 23:58
Opawa to niewielka wieś, leżąca przy granicy z Czechami, w województwie dolnośląskim, w gminie Lubawka, położona nad potokiem Opawa. Przepięknie usytuowana, zdawałoby się iż na końcu świata, z niesamowitymi krajobrazami i ścieżkami idealnymi do spacerów, górskich wędrówek, jazdy na rowerze, a zimą jazdy na nartach biegowych.
Szlak narciarstwa biegowego w okolicy Opawy to około 13 km tras o różnej skali trudności. Wszystkie bardzo dobrze oznaczone, a dzięki przejściu granicznemu Niedamirów – Horni Albeříce, istnieje również możliwość skorzystania z czeskich tras.
Jednakże 28 września 2008 wybraliśmy się na wycieczkę do Opawy w celu pochodzenia po górach, jak to zwykle bywa podczas naszych niedzielnych wypraw.
Pogoda dopisała, słońce wspaniale przygrzewało nasze ciała, a my spokojnym tempem przeszliśmy na czeską stronę, gdzie akurat odbywał się górski maraton rowerowy. Ponieważ jestem wielką fanką kolarstwa górskiego (zresztą czynnie uprawiającą ten sport) starałam się dopingować czeskich zawodników. Niestety, chyba nie bardzo wiedzieli o co mi chodzi, a przynajmniej część z nich.
Wędrówkę kontynuowaliśmy po czeskich szlakach i przepięknych terenach Grzebietu Lasockiego, położonego niedaleko przełęczy Okraj. Niestety, jak to czasem nieoczekiwanie bywa z pewnymi chorobami, dopadła mnie grypa… a właściwie dała o sobie znać właśnie podczas przemierzania szlaku… No cóż, ból mięśni i ogólne osłabienie, które pojawiło się ni stąd ni zowąd sprawiło, że ledwo udało mi się ukończyć wycieczkę i dojść do samochodu. A zapowiadało się tak przyjemnie…
Opublikowane 26 września 2008, godz. 15:58
Dzikie zwierzęta są trudne do uchwycenia na fotografii. Nic dziwnego, że w najbardziej prestiżowym konkursie Fotografii Dzikiej Przyrody chciałby się znaleźć każdy fotograf związany z tą dziedziną - i oczywiście wygrać. Wybrałam się na wystawę zdjęć dzikiej przyrody do Zamku Książ, do Galerii BWA, bo uwielbiam i fotografie i zwierzęta. To połączenie wydało się więc idealne.
Wystawa składająca się z kolekcji fotografii które wygrały bądź zostały wyróżnione w konkursie w latach 2002 - 2007 rzeczywiście robi niesamowite wrażenie. Jednak moim faworytem został zwycięzca z roku 2007, w kategorii Portrety Zwierząt ze zdjęciem - Gniewne Spojrzenie Niedźwiedzia. Siergiej Gorszkow - fotograf z Rosji właściwie miał zamiar sfotografować łososie w rzece Ozernaja na południowej Kamczatce, jednak przygoda, którą przeżył dostarczyła mu nie tylko adrenaliny, ale i zwycięstwo w konkursie i nagrodę pieniężną. Mężczyzna miał niebywałe szczęście, gdyż sfotografował wyłaniającego się z wody niedźwiedzia stojąc metr od dzikiego zwierzęcia.
© Gniewne spojrzenie niedźwiedzia, Siergiej Gorszkow, Rosja
Innym, równie urzekającym zdjęciem, które zresztą jak poprzednik znalazło się na plakacie reklamującym wystawę był słoń biorący kąpiel. To olbrzymie zwierzę, które na lądzie porusza się nieco ospale, w wodzie czuje się, jak … ryba w wodzie. Niezwykłą fotografię pływającego z gracją słonia wykonał Jeff Yonover ze Stanów Zjednoczonych.
© Nurkujący słoń indyjski, Jeff Yonover, USA
Zapraszam wszystkich do odwiedzenia tej wystawy, jeśli tylko będą mieli taką okazję i przyjrzenie się dzikiej przyrodzie, jakiej zapewne nigdy na żywo widzieć nie będą. Przez chwilę można się również zastanowić nad naszą niezwykle piękną planetą i tym co złego jej robimy. Te piękne krótkie chwile mogą się szybko niestety skończyć. Polecam obejrzenie wystawy. Naprawdę warto.