Jak nie znudzić się własnymi piosenkami

Kolega z pewnego zespołu, powiedział mi kiedyś, że znudziło mu się już śpiewanie tych samych piosenek. Zespół istnieje od 4 lat i właściwie nie należy się dziwić, że grając koncerty można przestać lubić własne utwory. Podałam mu jednak przykład Rolling Stonesów, którzy chociaż grają od wielu lat i oczywiście mają więcej piosenek na koncie, wciąż grają stare numery i jakoś z tym żyją. Fani oczywiście tego wymagają, a i pieniądze z koncertów są bardziej motywujące. Zaproponowałam koledze by zmienić aranżację utworów, gdyż pomimo iż te piosenki zostały nagrane i zapisane w ten sposób, przecież zawsze można coś w nich zamieszać. Niestety nie wiem czy posłuchał mojej rady, gdyż niestety od dawna już nie miałam okazji ich posłuchać (jak to się mówi - zawsze kurde coś).

christina.jpg

Jednak do czego zmierzam… jak być może już niektórzy się zorientowali, uwielbiam Christinę Aguilerę - jej głos, jej osobowość, jej wygląd i to co robi na scenie. Oczywiście nie jestem jakąś zwariowaną fanką, z plakatami na ścianach, która objeżdża świat podążając za ukochaną gwiazdą (chociaż to akurat mogłoby być miłe). No i niestety nie byłam na żadnym jej koncercie (czego bardzo żałuje, ale mam nadzieję, że to jeszcze nadrobię). Moim zdaniem, jest to niezwykle dojrzała artystka, która właściwie od wczesnej młodości wiedziała czego chce. Nagrała kilka albumów, ale jak wiadomo, na koncertach trzeba grać dla fanów również stare piosenki. I w jaki sposób urozmaica to sobie Krystynka? Nie gra ciągle tak samo jak niektórzy artyści, tylko ciągle szuka nowych inspiracji, używa innych instrumentów, śpiewa sama lub z chórkiem, spowalnia piosenkę lub ją przyspiesza, zmienia aranżację lub gra unplugged. A wszystko po to, by piosenka żyła i rozwijała się wraz z nią.

Oto jedna piosenka Christiny “Come on over” w kilku odsłonach. Na początek oryginalna wersja z teledyskiem: Kiedy Krysia była jeszcze całkiem młoda…

Wersja koncertowa

A to wersja akustyczna, nieco spowolniona… z chórkiem

A to już wersja najnowsza, z ostatniego DVD, specjalnie dostosowana do całego koncertu i ostatniej płyty: “Back to Basics”

Przykład na to, jak można rozwijać swoje piosenki wraz z karierą i wcale nie trzeba ich porzucać lub wstydzić się, że są zbyt dziecinne, bo były nagrywane kilka lat wcześniej. Wystarczy mały lifting i Christina wraz z producentami jej piosenek potrafi odpowiednio zmienić swoje utwory.

Dodaj swój komentarz