Ta ostatnia niedziela…

Wprawdzie była to środa… a nie niedziela… ale jednak… rozstania nadszedł czas. Po 6 latach, momentami burzliwych, chociaż moim zdaniem raczej spokojnych, mój obecnie ex-boyfriend postanowił zakończyć nasz związek. Powodów z pewnością miał wiele - począwszy od nowej, dużo młodszej zdobyczy, przez niezgodność naszych charakterów i ogólną chęć zmiany. Początkowo wydawało mi się to tragedią nieziemską wręcz, że jak to się mogło stać, że nagle przestał mnie kochać itp, jednak w końcu uświadomiłam sobie pewną prawdę z piosenki: Nic nie może przecież wiecznie trwać… a poza tym, to była raczej słuszna decyzja. Szkoda tylko, że załatwiona w dość nieprzyjemny sposób, bez spotkania na żywo, a jedynie drogą telefoniczno - smsowo - internetową. Przykre, że po tylu spędzonych wspólnie latach, jak również mieszkaniu razem tak to się zakończyło. I że dowiedziałam się ostatnia…  No ale nic już na  to nie poradzę, wypłakałam swoje, doświadczenie cenne zebrałam i teraz czekam na kolejny etap w moim życiu. Czuję, że będzie szczęśliwy… a przynajmniej taką mam nadzieję.

iza.jpg

Dodaj komentarz »

Podsumowanie filmowe

Kilka filmów z listopadowych dni…

MIŁOSNE GIERKI -  reż. George Clooney (2008)

milosne_gierki.jpg

Połączenie Renee Zellweger  z Georgem Clooneyem dało całkiem ciekawy efekt. Sport i kobieta - to nie zawsze idzie w parze, szczególnie gdy na straży stoi dziennikarka grana przez Zellweger. To silna kobieta, która pragnie zdemaskować kłamstwa starzejącego się zawodnika footballu amerykańskiego… ale czy uda jej się oprzeć pięknym oczom Georga Clooneya? Film niezbyt mocno wciągający, ale do obejrzenia.

NICZEGO NIE ŻAŁUJĘ - EDITH PIAF - reż.  Olivier Dahan (2007)

niczego_nie_zaluje.jpg

Nic dziwnego, że grająca Edith Piaff - Marion Cotillard zdobyła za tę rolę Oscara. Film jest poruszający i przybliża niezwykłe życie legendarnego “Wróbelka”. Aktorkę bardzo trudno poznać w tej kreacji, gdyż stopiła się ze sławną francuską piosenkarką i praktycznie się nią stała. Film, który naprawdę warto zobaczyć.

ZBRODNIE I WYKROCZENIA - reż. Woody Allen (1989)

zbrodnie_i_wykroczenia.jpg

Miesiąc bez filmu Allena to miesiąc stracony. Nic więc dziwnego iż znów sięgnęłam po film z kolekcji reżysera. Zbrodnie i wykroczenia to dość nietypowy, bo o bergmanowskim zabarwieniu obraz, w którym znów mieszają się: typowy klimat mistrza  i poczucie humoru znane z wszystkich filmów Woody’ego.  Nie ma co pisać o fabule, ten film po prostu trzeba obejrzeć.

QUANTUM OF SOLACE - reż. Marc Forster (2008)

quantum_of_solace.jpg

James Bond, to po prostu James Bond - nieważne czyją nosi twarz i ciało, zawsze jest ujmujący, niezwykle seksowny, pociągający i nieustraszony… i za to go właśnie lubimy. Nie ma co zgłębiać się w filozoficzne rewiry, filmy o agencie 007 to czysta rozrywka, z której należy czerpać to co najlepsze. I właśnie dobrej rozrywki możecie się spodziewać po kolejnej części Jamesa Bonda.

HANNAH I JEJ SIOSTRY - reż. Woody Allen (1986)

hannah_i_jej_siostry.jpg

Kolejny film Woody Allena w którym pojawiają się mocne charaktery, pełne sprzeczności, walczące ze swoimi emocjami, namiętnościami i pasjami. Postaci idące pod prąd, buntujące się przeciwko zastanym normom, zmieniające je pod wpływem swoich emocji. Świat pełen egzystencjalnych kryzysów w których błyszczą wspaniali aktorzy łącznie z reżyserem w jednej z ról.

OPOWIEŚCI Z NARNII: KSIĄŻĘ KASPIAN - reż.  Andrew Adamson (2008)

opowiesci_z_narnii_ksiaze_kaspian.jpg

Kolejna część Opowieści z Narnii  to 1000 lat później w tej magicznej krainie. Główni bohaterowie powracają, wezwani przez księcia Kaspiana. Kolejna baśń, którą można z przyjemnością obejrzeć - oczywiście w rodzinnym gronie.

PO ZACHODZIE SŁOŃCA - reż. Brett Ratner (2004)

po_zachodzie_slonca.jpg

Wystarczy mi, że w na ekranie pojawią się Pierce Brosnan i Salma Hayek i już  przyjemnością oglądam taki film. Jeśli do tego w filmie pojawią się  błyszczące kosztowności, węszący wszędzie policjanci, niebezpieczni bandyci i piękna sceneria  to nawet po zachodzie słońca będę gotowa wkroczyć w ten świat sympatycznych złodziei. To nieliczni złodzieje, którym naprawdę się kibicuje.

HAPPY - GO - LUCKY - reż. Mike Leigh (2008)

happy_go_lucky.jpg

Oglądając ten film płakałam… przechodziłam właśnie ciężkie chwile, które niestety nie pozwoliły mi na docenienie tego pozytywnego obrazu. Pomimo iż bardzo się starałam, łzy same cisnęły się do oczu. To jedyny film z takim przesłaniem, na którym roniłam łzy. Patrząc na główną bohaterkę naprawdę powinno się pomyśleć o tym, aby zacząć spoglądać na świat przez różowe okulary. Świat może być piękniejszy, jeśli tylko odnajdziemy w nim chociaż odrobinę dobra.

Dodaj komentarz »

Polecam… Kuchnia MARCHÉ

We Wrocławiu przy ulicy Świdnickiej 53, na rogu ul Piłsudskiego znajduje się Kuchnia Marche. Od jakiegoś czasu, gdy nie chce mi się gotować obiadów (a nie jest to moje najbardziej ulubione zajęcie, chociaż gotować potrafię i uczę się ciągle czegoś nowego) wybieramy się właśnie do tej samoobsługowej restauracji. Mają tam dość spory wybór dań kuchni z całego świata oraz polskiej. Moim jednak celem są zawsze pyszne ciasta i desery, koło których nie mogę przejść obojętnie. Podoba mi się w tej restauracji wystrój - ciepły, swojski, bardzo przytulny. Zawsze wybieram miejsca na piętrze skąd mam widok na całą kuchnię i kręcących się wokół jedzenia ludzi. Gwarno, ale nie za bardzo hałaśliwie - po prostu przyjemnie. Można spokojnie zjeść smaczny obiad, deser, napić się zdrowego koktajlu i nie zapłacić jakiś wielkich rachunków.

marche.jpg

Kuchnia Marche spodobała mi się również dlatego, że przypomina mi coś podobnego, co zobaczyłam w Holandii, a konkretnie mówię o restauracji La Place w Laren. Samobsługa i wspaniały wybór potraw, kaw, napojów i deserów - to co lubię najbardziej, to możliwość wyboru, obejrzenia przed posiłkiem tego co ma się ochotę zjeść i szybkość obsługi. Nie muszę czekać godzinami na zamówiony obiad, który w dodatku nie wygląda tak jak sobie to wyobrażałam, a jednocześnie nie jest to kanapka z baru szybkiej obsługi. Z czasów studiów przypominają mi się obiady w barze Bazylia we Wrocławiu, którymi posilaliśmy się w przerwach między zajęciami. Szybko, sprawnie i smacznie, no i niedrogo, co miało znaczenie dla studenckiej kieszeni.

marche2.jpg

Ponieważ lubię naprawdę proste jedzenie, bez specjalnych udziwnień, tego typu bary i restauracje są dla mnie idealne. Chociaż czasami lubię też zaszaleć kulinarnie… zarówno we własnej kuchni, jak i w restauracjach…

Dodaj komentarz »