Pierwszy dzień lutego, ale również koniec karnawału postanowiłam wraz z bratem spędzić w Filharmonii. Na tę okazję (końca karnawału, nie naszego przybycia oczywiście) pojawił się nieco inny repertuar niż dotychczas. Właściwie był to pierwszy raz kiedy w filharmonii zagrał zespół Summer Band. Lekka i przyjemna muzyka, gdzie można było posłuchać m.in. takich utworów jak: Let it snow, Ada, to nie wypada, Moonlight serenade, Quantanamera, Sway, It’s only paper moon czy Let’s twist again.
Sam koncert trwał około godziny, by po tym czasie artyści przenieśli się do Foyer, by uczestnicy mogli odrobinę potańczyć i skorzystać z poczęstunku. Tańce nie trwały zbyt długo, jakoś publiczność się do tego nie rwała. Koncert mi się podobał, jednak osobiście wolę w filharmonii słuchać koncertów symfonicznych i utworów napisanych na całą orkiestrę.