Mój życiowy rekord - 22 godziny blogowania non stop

Ostatnio w moim życiu ekscytującą chwilą było zdobycie prawa jazdy, jednakże czas tak szybko leci, a ja potrzebuje nowych wyzwań. Tym razem postanowiłam pobić swój własny (podkreślam, że własny) rekord w blogowaniu non stop. Rekordu swojego życiowego w ”nie spaniu” jednak nie pobiłam, gdyż wyniósł on ponad 50 godzin i wcale nie mam już ochoty podbijać tego wyczynu. Z 24 wcześniej zaplanowanych godzin, zrobiły się 22, gdyż jak się okazało - te dwie ostatnie godziny musiałyby się obyć bez weny, a to jak wiadomo nie służy tworzeniu.

blog1.jpg

Muszę przyznać, że niestety wybrałam niezbyt dobry dzień na pobicie własnego rekordu - już od samego rana byłam bardzo zmęczona, a ten stan utrzymał się aż do 4.30 rano, kiedy to definitywnie wyłączyłam komputer. Mój biorytm na dzień 27 i 28 sierpnia pokazywał iż całkiem dobrze radzę sobie fizycznie i intelektualnie, gorzej z biorytmem emocjonalnym. Nie zauważyłam jednak przypadkowych łez i szlochania podczas pisania kolejnych postów, zatem uważam, że całkiem nieźle mi poszło.

iza_laptop_blog2.jpg

Cieszę się, że podjęłam się tego wyzwania, bo chociaż nie blogowałam przez upragnione 24 godziny, to jednak zrobiłam o wiele więcej niż się spodziewałam. Taki rekord opłaciłam zmęczeniem oczu i zmęczeniem już po przespanych kilku godzinach (wstałam około 2 godzin temu), ale uważam, że było warto. Jakie sobie wymyślę kolejne wyzwanie by się sprawdzić? Czas pokaże… mam kilka ambitnych planów na przyszły rok, do których już teraz muszę się przygotowywać, zatem mam nadzieję, że coś jednak z tego wyjdzie i że uda mi się spełnić moje marzenia - wyzwania.  Pozdrawiam wszystkich blogujących przez 24 godziny - to naprawdę trudna dyscyplina, chociaż nie niemożliwa do wykonania.

Czytaj komentarze [2] »

iPhone 3G - mój nowy telefon

No i stało się… podążyłam za masami, za modą, za tłumem chętnych i spragnionych kolejnego produktu firmy z jabłkiem w logo. No cóż - tak naprawdę nie wiem jak to się stało, gdyż nigdy fanką marki Apple nie byłam. Nie marzył mi się ani laptop ani tym bardziej iPod, który wydawał mi się niezbyt przyjaznym urządzeniem. Zawsze wybierałam inne marki, mniej znane, ale jednak równie dobre lub nawet lepsze. Tym razem jednak rynek telekomunikacyjny dosłownie wymusił na mnie kupno iPhone’a. Brzmi to dość dziwnie, ale uważam, że tak właśnie było. Polska Telefonia Cyfrowa - Era, która z której usług korzystam już od kilku lat, nagle 2 miesiące przed zakończeniem kolejnej już umowy, przypomniała sobie o mnie i mojej firmie. Zmiany na rynku stały się widoczne - teraz każdy operator musi walczyć nie tylko o nowego klienta, ale przede wszystkim o swojego stałego użytkownika. W końcu w Polsce ilość komórek na mieszkańców  przekracza już 100%. Jest więc się o kogo bić - bo stracić klienta jest naprawdę łatwo. Zatem dwa miesiące przed zakończeniem umowy byłam wręcz obdzwaniana i męczona o podpisanie nowego dokumentu. Trochę mnie to denerwowało, szczególnie, że co rusz oferowano mi niezbyt ciekawe aparaty telefoniczne. Żaden z nich nie spełniał moich wymagań, które od czasu mojego pierwszego telefonu, nieco wzrosły.

iphone_3.jpg

W końcu, zupełnie przypadkiem dowiedziałam się, że Era ma wprowadzić do swojej oferty znany już na całym świecie  telefon iPhone 3G. Stwierdziłam - czemu nie, poczytam, dowiem się, obejrzę, zastanowię się… i jak się okazało, kilka dni później umowa została sporządzona, ja zaś miałam tylko czekać na nowiutkiego iPhonika. I właśnie dziś  kurier dostarczył mi do mieszkania pięknie opakowany iPhone. Czarne eleganckie pudełko kryło w sobie równie elegancki aparat telefoniczny. Podpisałam odbiór i…zaczęły się schody.

iphone.jpg

Należę do osób, które z techniką radzą sobie całkiem nieźle  i właściwie nigdy nie miałam większych problemów z posługiwaniem się nowym sprzętem. Tym razem jednak problem stanowiło dla mnie odnalezienie w iPhonie miejsca na kartę SIM. Niestety nie zauważyłam małego kluczyka dołączonego do telefonu, który jednym ruchem otwiera ów schowek na kartę. W końcu się jednak udało. Kolejnym etapem zmagań z nowym telefonem było zsynchronizowanie go z programem iTunes. Niestety moim zdaniem ów program jest nieco przekombinowany i naprawdę nie wiadomo co, gdzie, jak i dlaczego. (chociaż daję słowo, z programami sobie radzę) Dlatego też uważam, że firma Apple nie zawsze wychodzi użytkownikowi na przeciw i nieco utrudnia mu życie, takimi właśnie małymi drobnostkami.

iphone3g.jpg

Po zainstalowaniu wszystkiego i pierwszych kłopotach, które na szczęście szybko minęły, rozpoczęłam eksplorację nowego telefonu. Import kontaktów z karty SIM okazał się łatwy - gorzej niestety z posługiwaniem się dotykową klawiaturą, która jest nieco za mała. Zanim nauczę się nią szybko posługiwać bez dotykania liter ułożonych obok tej którą mam ochotę wybrać, może minąć trochę czasu. Myślę jednak, że wkrótce nie będzie z tym żadnych problemów. Kontakty w telefonie niestety musiałam poprzerabiać i pozmieniać im nazwy, ale to akurat było całkiem przyjemne, pomijając ból dłoni, jaki się pojawił po dwóch godzinach obcowania ze sprzętem. System kontaktów jest dość rozbudowany, dzięki czemu możemy zebrać całkiem sporo przydatnych informacji na temat naszych znajomych. Największą jednak przyjemność sprawiło mi wyszukiwanie zdjęć (z czego większość z portalu nasza-klasa.pl) i wstawianie ich obok kontaktów. Dzięki temu szybko rozpoznam dzwoniącego i w razie czego nie odbiorę (chociaż w innych telefonach coś takiego również istnieje, to jednak na iPhonie ekran jest większy, a zdjęcia naprawdę świetnie się prezentują)

iphone_3g.jpg

Telefon ma tak dużo funkcji i ciekawych możliwości, że nie sądzę bym w te kilka godzin naprawdę go poznała. Oto kilka zalet, którymi iPhone mnie zauroczył. Napiszę też co nieco o wadach - bo jednak każdy sprzęt jakieś wady ma.

Zalety:

  • elegancka obudowa z dużym 3,5 calowym ekranem
  • system obracania się obrazu podczas zmiany położenia iPhone’a. Przydatny podczas oglądania zdjęć
  • Dotykowy ekran z systemem Multi - Touch - naprawdę świetna sprawa
  • wysoka rozdzielczość
  • aparat robi całkiem niezłe zdjęcia, jak na tego typu urządzenie - zdjęcia dobrze wyglądają na wyświetlaczu
  • dobre łącze Wi-Fi - szybko połączyłam się z internetem
  • wbudowany głośnik dobrze działa
  • świetnie wymyślony sposób na smsy - w formie chmurek, jak z komiksu
  • łatwe wyszukiwanie kontaktów i edycja
  • całkiem nieźle prezentujący się kalendarz, jeszcze nie używany przeze mnie
  • możliwość szybkiego sprawdzenia pogody na kilka dni, dzięki ikonce
  • Zegary  świata - coś dla podróżujących i mających rodzinę za granicą
  • szybkie wejście w kalkulator - przydatny gadżet na zakupach
  • prosty notatnik
  • łatwy sposób ustawiania funkcji telefonu, bardzo intuicyjny
  • iTunes - można sobie posłuchać nowości (przynajmniej minutę i kupić kilka piosenek lub płyt)
  • AppStore - całkiem sporo gratisowych aplikacji i tych w rozsądnym przedziale cenowym
  • Zdjęcia - doskonały aparat do przeglądania galerii
  • You Tube - prosty w obsłudze, dzięki czemu bez problemów można korzystać z jego możliwości
  • Mapy - czyli GPS - działa, pod warunkiem, że jesteśmy podłączeni do internetu
  • Wysyłanie maili, dzwonienie i komunikacja - wszystko sprawdź się świetnie
  • Przeglądarka Safari - lekka, prosta w obsłudze i naprawdę przyjemna
  • iPod - ciężko coś na początku wgrać, ale potem jest już tylko lepiej

Wady - z usprawiedliwieniem:

  • wielkość - w porównaniu z moim poprzednim telefonem - Sony Ericsson K510i, to naprawdę ogromny telefon. Jednak coś za coś
  • Waga - trochę ciężkawy
  • Brudząca się obudowa - odciski palców na szybce i tylnej części - lecz to samo miałam w każdym innym telefonie
  • Czasem niektóre rozwiązania mógłby by być prostsze
  • Podobno nie ma możliwości wysyłania MMS-ów, nie sprawdzałam, chociaż w życiu puściłam chyba z 6 informacji obrazkowych
  • Przez ekran dotykowy, czasem może coś się niechcący włączyć
  • Aparat bez możliwości kręcenia filmów (podobno można jednak to zmienić)
  • Brak Video rozmów (tak jakbym codziennie takie wykonywała swoim poprzednim telefonem)
  • Kłopotliwy, jak dla mnie, program iTunes
  • Wciągający - tak to wada - w życiu nie spędziłam tyle czasu z telefonem
  • i pewnie coś by się jeszcze znalazło, jednak nie będę wyszukiwać na siłę - w końcu mam ten telefon od kilku godzin i jak na razie dopiero się go uczę.

iphoneg.jpg
Podsumowując - telefon z mnóstwem możliwości, który pomimo iż ma wiele świetnych funkcji, mógłby być jeszcze lepszy. Ale moim zdaniem, to jak z biciem rekordu Olimpijskiego - poprzeczki nie podnosi się za wysoko - w końcu za kolejne 4 lata, też trzeba jakiś rekord pobić. Byle być przed konkurencją. I iPod jest przed konkurencją - przynajmniej w kwestii marketingowej. W życiu nie widziałam, żeby organizowano imprezy z okazji wprowadzenia nowego modelu do sprzedaży. Panie, Panowie - w końcu to tylko telefon. Za parę lat okaże się nieprzydatnym złomem, gdyż kolejne wersje przebiją wszystko co do tej pory widzieliśmy. Ja jednak z iPhone’a póki co, jestem zadowolona, chociaż nigdy nie sądziłam, że stanę się właścicielką jednego z telefonów firmy Apple. Jak będzie się nowy model sprawował, to zobaczymy w tzw. praniu i po chociażby miesiącu użytkowania. Mam nadzieję, że nie będę miała ochoty go wymienić na inny. A, że nie wszystkim wszystko pasuje, to trudno… nie da się dogodzić każdemu.

Dodaj komentarz »

Gdzie byłam jak mnie nie było?

Fakt: Nie było mnie na tym blogu przez jakiś czas - miesiąc bez wiadomości ode mnie z pewnością nie zasmucił zbyt wielu osób, ale może warto się wytłumaczyć. Otóż - podróżowałam. Dobrze, to żadne wytłumaczenie, skoro moje inne blogi działały w tym czasie w miarę sprawnie, gdyż zawsze zabieram ze sobą komputer. W takim razie tłumaczenia nie będzie, za to pojawią się pewne aspekty dotyczące tej podróży. Gdzie, co i jak i dlaczego…?

pola.jpg

1. Gdzie?

Postanowiłam skorzystać z możliwości, jakie dają tanie linie lotnicze i opracowałam plan odwiedzenia trzech krajów Europy Zachodniej. Krajów, które od jakiegoś czasu są wręcz zalewane przez polską kulturę, a może nawet bardziej przez polaków tam mieszkających. Można rzec, że pojechałam w odwiedziny do naszych kolonii, które obecnie zasiedlamy. Na pierwszy rzut (lot) wybrałam Niemcy, a dokładniej urocze miasteczko Xanten , czyli miejsce w północno-zachodniej części Nadrenii Północnej-Westfalii na zachód od miasta Wesel. Była to już moja druga tam wizyta, jak zwykle bardzo udana. Po tygodniu tam spędzonym wyruszyłam liniami Ryanair (który był moim przewoźnikiem podczas całej podróży) do Irlandii, czyli szmaragdowej wyspy. Wybór padł, nieprzypadkowo zresztą, na miasto Galway, w zachodniej Irlandii, w którym również znalazłam się po raz drugi. Dwa tygodnie na tej uroczej wyspie obfitowały w wiele ciekawych przeżyć. Wszystko co dobre szybko się kończy i kolejnym etapem mojej podróży była Anglia, a konkretnie stolica Wielkiej Brytanii i Anglii - czyli Londyn. 5 dni, które upłynęły mi na zwiedzaniu i dobrej zabawie. I tak, po 26 dniach znów zawitałam do Polski. Wszędzie dobrze, ale w domu jednak najlepiej.

xanten

2. Co?

To pytanie może dotyczyć wielu kwestii. Np. co widziałam? - Otóż widziałam wiele i mam nadzieję, że uda mi się o tym wkrótce napisać.  Co robiłam? W skrócie - zwiedzałam, odpoczywałam, pracowałam (w swojej firmie), imprezowałam i oczywiście świetnie się bawiłam. Był to bardzo aktywny czas w moim życiu, przeplatany pracą i nic nierobieniem (również bardzo aktywnym)

galway

3. Dlaczego?

Dlaczego? Otóż jak każdemu należy się urlop, tak i ja skorzystałam z tej możliwości. Było warto, chociaż myślę, że już nie wezmę tylu dni urlopu naraz - za dużo wrażeń, którymi nie ma się kiedy nacieszyć. No i czas tak szybko leci, jak człowiek się dobrze bawi. Dlatego też, że wszystko pomyślnie się ułożyło i mogłam odwiedzić moich przyjaciół, rodzinę i znajomych, którzy  niestety wyjechali z naszego pięknego kraju w poszukiwaniu lepszego lub po prostu innego życia.

londyn

Moje kolejne wpisy będą zatem dotyczyć tej podróży - ciekawostek, informacji o miejscach w których miałam okazję być i spotkaniach z ludzmi, okraszone zdjęciami, które w tym czasie wykonałam.

Dodaj komentarz »