Kalendarz 2009 - konferencja, wywiady, zdjęcia…

22 grudnia 2008 roku na zaproszenie Biura Promocji Miasta Urzędu Miejskiego w Wałbrzychu, pojawiłam się na konferencji prasowej poświęconej wydaniu nowego kalendarza na rok 2009 o wdzięcznej nazwie - Wałbrzych - moje miasto. 12 osób związanych z tym pięknym miastem wzięło wcześniej udział w sesjach fotograficznych w wałbrzyskich plenerach. Wśród tych wybranych osób znalazłam się również ja, o czym wcześniej wspominałam w związku z sesją fotograficzną, jaka odbyła się na terenie ruin Zamku Nowy Dwór.

walbrzych.jpg

Konferencja dla dziennikarzy i telewizji odbyła się w Ratuszu. Na spotkanie przybyła większość z fotografowanych do kalendarza osób. Były pytania, wywiady (udzieliłam krótkiego wywiadu dla Telewizji Wałbrzych i Tygodnika Wałbrzyskiego)  oraz pamiątkowe zdjęcia.

tygodnik.jpg

Każdy z uczestników prawdopodobnie mógł się poczuć jak gwiazda, bowiem to całe zamieszanie okazało się całkiem przyjemne. Teraz kalendarz będzie ozdabiał biura i mieszkania prywatne w kilkuset miejscach i myśl, że jednego miesiąca będzie mnie oglądać te kilkaset osób jest dość dziwna. Zostałam twarzą listopada, chociaż jesień nie należy do moich ulubionych pór roku. Dość nietypowe doświadczenie, chociaż warte przeżycia.

A to kilka zdjęć z sesji, które nie zostały wybrane do kalendarza - fot. J. Michalak:

kalendarz1.jpg

kalendarz2.jpg

kalendarz3.jpg

kalendarz4.jpg

1 komentarz »

Ta ostatnia niedziela…

Wprawdzie była to środa… a nie niedziela… ale jednak… rozstania nadszedł czas. Po 6 latach, momentami burzliwych, chociaż moim zdaniem raczej spokojnych, mój obecnie ex-boyfriend postanowił zakończyć nasz związek. Powodów z pewnością miał wiele - począwszy od nowej, dużo młodszej zdobyczy, przez niezgodność naszych charakterów i ogólną chęć zmiany. Początkowo wydawało mi się to tragedią nieziemską wręcz, że jak to się mogło stać, że nagle przestał mnie kochać itp, jednak w końcu uświadomiłam sobie pewną prawdę z piosenki: Nic nie może przecież wiecznie trwać… a poza tym, to była raczej słuszna decyzja. Szkoda tylko, że załatwiona w dość nieprzyjemny sposób, bez spotkania na żywo, a jedynie drogą telefoniczno - smsowo - internetową. Przykre, że po tylu spędzonych wspólnie latach, jak również mieszkaniu razem tak to się zakończyło. I że dowiedziałam się ostatnia…  No ale nic już na  to nie poradzę, wypłakałam swoje, doświadczenie cenne zebrałam i teraz czekam na kolejny etap w moim życiu. Czuję, że będzie szczęśliwy… a przynajmniej taką mam nadzieję.

iza.jpg

Dodaj komentarz »

Sesja do kalendarza, ale nie Pirelli

Godzina 10.00… rano… 14 października. Choroba zwana grypą, mniej więcej pokonana, chociaż nie do końca. Spotykamy się w Urzędzie Miasta - wyruszamy samochodami w nieznanym mi początkowo kierunku… bo nie wiem dokładnie gdzie sesja do kalendarza ma się odbyć. Zostałam bowiem wybrana, by przestawić swoją osobą kawałek miasta zwanego Wałbrzychem.

sesja3.jpg

Zdjęcia z backstage’u sesji (for. G.Szeligowski)

Chwila i już wiem - to runiny Zamku Nowy Dwór, na porośniętej lasem Górze Zamkowej, wznoszącej się na wysokość 620 metrów n.p.m.  Zamek wybudowany pradopodobnie na początku XIV wieku przez księcia świdnicko - jaworskiego - Bolka II. Budowla warowna była wykorzystywana przede wszystkim w celach obronnych, lecz niestety kres jej przyniósł pożar wywołany przez piorun.

sesja.jpg

Zdjęcie z backstage’u sesji (fot. G. Szeligowski)

Pierwsze zdjęcia powstają jednak gdzie indziej, a mianowicie na trasie rowerowej wokół góry Borowej, czyli na oznakowanej 25 kilometrowej trasie MTB. Tego dnia bowiem, sesja do kalendarza - Wałbrzych Moje Miasto - obejmuje dwie osoby - moją znajomą i mnie. Piękne słoneczne plenery, spadające z drzew złote liście, rower, plecak i aparaty - tak w skrócie można by opisać sesję z moim udziałem.

sesja1.jpg

Kolejnym miejscem wybranym na zdjęcia, były ruiny Zamku Nowy Dwór, na który trzeba się było nieco wspiąć. Czerwono - czarne elementy mojego ubioru miały współgrać z piękną, złotą jesienią. Miałam przy sobie kilka gadżetów w postaci map, aparatu marki Nikon, plecaka, a nawet innego zestawu odzieży i bidonu. Kilkadziesiąt zdjęć jakie fotograf Jarosław Michalak wypstrykał swoim aparatem marki Canon,  uwieczniły moją osobę na tle gór i zamkowego wejścia.

sesja2.jpg

Czy było ciekawie? Przede wszystkim dzięki znajomym, którzy tego dnia również pojawili się na sesji, było całkiem zabawnie… czasami aż za bardzo. Nie mogłam opanować śmiechu, włosy wirowały razem z wiatrem, nie wiedziałam co mam zrobić z rękami i ogólnie efekt był taki, że chyba nie będę zadowolona ze zdjęć, które powstały podczas sesji. Ciężko mi się bowiem pozuje przed zupełnie mi nie znaną osobą i jestem bardziej przyzwyczajona do forografowania innych, niż do bycia fotografowaną. Ale czas pokaże… Sesja, jako taka była jednak całkiem przyjemna i bardzo wesoła…

1 komentarz »