Opublikowane 5 marca 2008, godz. 21:02
Piosenka napisana przez Boba Dylana pt. “Don’t think twice, it’s alright” jest naprawdę piękna. Wielu artystów nagrywało własne wersje tego utworu. Osobiście najbardziej podoba mi się wersja Tiny Dico (Dickow). Mocny i głęboki głos duńskiej piosenkarki nadał znacznie więcej wyrazistości piosence niż oryginalna wersja. Takie przynajmniej jest moje zdanie. Zapraszam do posłuchania wersji Tiny Dico, którą wykonała w nowojorskim Pubie Joe’ego.
Opublikowane 2 marca 2008, godz. 16:24
Jeśli szukacie naprawdę bardzo, ale to bardzo słodkich ciastek, to by doświadczyć tej słodkości polecam ciastka Lu - Chamonix. Są to francuskie ciastka biszkoptowe z nadzieniem pomarańczowym, które można zakupić np. w sklepie Auchan.
Francuska marka LU należy do koncernu Danone. LU w Polsce należy do Kraft Food (po wykupie od Danone) i produkuje takie słodkości jak Delicje Wedlowskie, Pieguski, Pierniczki Alpejskie czy Lu Petitki - czyli najbardziej znane ciastka w Polsce. Lu Chamonix nie są jeszcze wprowadzone do oferty i znajdują się na półkach naszych sklepów na zasadzie importu (z naklejką informującą o składzie, nie zaś z wydrukiem na opakowaniu).
Zatem jak opisać smak tych francuskich ciastek, których nazwa pochodzi od miejscowości u podnóża Mont Blanc? Ciasteczka zostały upieczone z biszkopta z nadzieniem z zagęszczonego soku pomarańczowego (czyli takiej galaretki). Mają kolor złocisto - brązowy dzięki niewielkiej ilości lukru na powierzchni ciastek.
Smak - to przede wszystkim dość słodki lukier i pomarańczowe nadzienie (mocny, pomarańczowy aromat) stonowane przez delikatny biszkopt. Idealne do popołudniowej kawy lub herbaty. W opakowaniu znajduje się 20 ciastek, cena ok. 4,70 zł. Tylko dla tych, którzy lubią naprawdę słodkie ciastka.
Opublikowane 1 marca 2008, godz. 15:43
Uwielbiam czytać, nie zawsze niestety mam na to tyle czasu ile bym chciała. Staram sie jednak czytać jak najwięcej i wybieram różne pozycje. W miesiącu lutym były to trzy książki, które mogę zaliczyć do typowo kobiecej literatury. Wszystkie zostały napisane dość niedawno, zatem są to pozycje współczesne.
Kathleen Flynn-Hui - Legalna Fryzjerka
Pierwszą lutową pozycją była książka Kathleen Flynn (obecnie Flynn-Hui) pt. Legalna fryzjerka. Oryginalny tytuł - Beyond the blond, został spolszczony zapewne pod wpływem filmu Legalna Blondynka. Książka lekka, łatwa i przyjemna, prawdopodobnie z cyklu książek “Chick Lit” - czyli literatury o młodych dziewczynach (od 20 do około 30 roku życia), robiących karierę i będących modnymi i pożądanymi mieszkankami dużych miast (takich jak Londyn czy Nowy York). Akcja dzieje się w Nowym Yorku i opowiada historię młodej kolorystki, która z nieznanej dziewczyny z małego miasteczka staje się najbardziej poszukiwaną stylistką włosów w całym Nowym Yorku. (Typowy American Dream) Książka została napisana przez kolorystkę, dzięki czemu można uwierzyć, że autorka naprawdę zna się na rzeczy. Dlaczego przeczytałam tę książkę? Przede wszystkim ze względu na Nowy York, w którym dzieje się akcja. Jest to miasto, które działa na mnie jak magnes, jednakże stopowany nieco cenami biletów, noclegów i obowiązkiem posiadania wizy… ale, wszystko jeszcze przede mną.
Eric-Emmanuel Schmitt - Oskar i Pani Róża
Krótka i niewielka książka, niczym życie małego chłopca, który przez dwanaście dni musiał poznać smak życia i przejść przez kolejne etapy - od dziecięcego wieku, poprzez młodość, aż do starości… Książka dobrze już znana, zarówno wśród czytelników, jak również miłośników teatru (wystawiana jako sztuka) oraz wielbicieli telewizji (Teatr Telewizji). Książka o tym, że życie jest kruche i trzeba cieszyć się każdym dniem, bo kolejny może już nie nadejść…
Sykes Plum - Księżniczki z Park Avenue
Plum Sykes (tak naprawdę Victoria Sykes) to kolejna pisarka, która swą karierę kreuje u boku Anny Wintour - znanej szefowej magazynu Vogue. Inną kobietą, która jednak zrezygnowała z pracy w tym magazynie jest autorka książki “Diabeł ubiera się u Prady” Lauren Weisberger. Obydwie autorki w swych książkach piszą o świecie mody, o ludziach z wyższych sfer i nowojorskiej elicie. Światem Victorii Sykes i bohaterek jej powieści rządzi moda, pieniądze i imprezy, na których po prostu trzeba się pokazać. Nasuwa się pytanie, dlaczego przeczytałam książkę, która jest łatwa, lekka i prosta w odbiorze? I tu znów winę zrzucę na Nowy York, który w każdej tego typu powieści jest dość szczegółowo opisywany. Zastanawia mnie tylko jedno, dlaczego autorka powieści tak ironizuje na temat “dziewczyn od Bergdoffa” ?(czyli bogatych imprezowiczkach, które nie widzą świata poza ciuchami, zabiegami kosmetycznymi, prywatnymi samolotami, połyskującą od diamentów biżuterią i bogatymi mężczyznami). To satyra na nowojorskie elity, ale dlaczego karmiąca plotkami i nowinkami modowymi autorka opisuje w dość nieprzyjemny sposób osoby, które co miesiąc czytają jej artykuły i które sugerują się tym, co jest teraz na topie, właśnie od niej. Dość nietypowe zagranie - w stylu podpalania własnego gniazda. A może to jednak poczucie humoru i wyśmiewanie własnej osoby, z cyklu: potrafimy śmiać się z samych siebie? Po przeczytaniu książki (która jest dość dobrze napisana i którą naprawdę szybko i przyjemnie się czyta) można z ulgą odetchnąć - dobrze, że nie jestem taka pusta:) Kolejna książka z cyklu “Chick Lit”. Zdecydowanie jednak wolę ” Portier nosi garnitur od Gabbany” Lauren Weisberger, którą również przeczytałam w związku z Nowym Yorkiem.