Rowerowa sobota

Uwielbiam spędzać czas na wszelkich sportowych imprezach organizowanych w mojej okolicy… no może nie na wszystkich. Tak naprawdę, to po prostu najbardziej lubię imprezy kolarskie, jakie się u nas odbywają. Przynajmniej kilka razy w roku mam okazję poobserwować światową czołówkę MTB lub Szosy, zarówno podczas wyścigów, jak i na trasach zjazdowych. Poza tym czasami biorę udział w imprezach dla amatorów, takich jak maratony MTB, dzięki czemu sama czuję się częścią tego świata.

Lang team grand prix mtb

18 kwietnia 2009 jak dla mnie był dniem naprawdę fantastycznym - już od samego rana najlepsi kolarze z całej Polski wzięli udział w Lang Team Grand Prix MTB w Szczawnie Zdroju. Tym razem, jak zwykle zresztą na wyścigu organizowanym przez Czesława Langa i jego ekipę, sięgnęłam po koszulkę fotografa by być bliżej całej akcji.  Tym razem była niebieska…

zdjecia.jpg

Nasze zawodniczki pokazały swoją siłę na trasie (chociaż to dopiero początek sezonu i nie były jeszcze w najlepszej formie),  jednak dzięki ilości zawodników i szybkości, to panowie na trasie wiedli prym, wzbudzając entuzjazm kibiców. W tym roku najlepsza w elicie kobiet okazała się Maja Włoszczowska (nasza srebrna medalistka z Pekinu), zaś w elicie mężczyzn zwyciężył Czech Tomas Vokrovhlik. Trasa jak to zwykle w Szczawnie, nie należała do najłatwiejszych, skomplikowane pętle, podjazdy, strome zjazdy sprawiały niektórym sporo trudności, ale dzięki temu wyścig był bardziej emocjonujący.

maja.jpg

ania.jpg

Poza tym spotkałam dawno niewidzianych znajomych - a to właśnie najbardziej lubię w tego typu zawodach - wszyscy, którzy mają coś wspólnego z rowerami lub fotografią sportową, po prostu się tam zjawili i dzięki temu mogłam odświeżyć po zimie znajomości.

magda.jpg

mtb2.jpg

mtb.jpg

Na szczęście dla mnie, impreza nie zakończyła się na rozdaniu medali (których zresztą i tak nie widziałam), ale zmieniła jedynie miejsce o właściwie kilka kroków… poza miejscem również rodzaj zawodów. Tego samego dnia, na Słonecznej Polanie, w tym samym Szczawnie Zdroju odbyła się impreza zwana 4X Festina Night Race - Polish Cup, czyli w wolnym tłumaczeniu Nocne Ściganie na Słonecznej Polanie. Ta impreza przyciągnęła również spore grono kibiców, poza tym miała nieco inny charakter niż Cross Country.

festina.jpg

Czasami czuje się w głębi duszy, oprócz oczywiście “zawodniczki - amatorki XC”, również mocno związana z downhillem i 4X,  gdyż pociągają mnie bardzo mocno sporty ekstremalno - grawitacyjne. Niestety moja bardzo słaba psychika i strach nie pozwalają mi na ukierunkowanie się na tego typu sport… a szkoda, gdyż uważam, że byłabym w tej dziedzinie naprawdę świetna (haha)

Na 4X Festina Night Race pojawiła się czołówka najlepszych zjazdowców z całego świata, którzy nie dali szans naszym polskim zawodnikom (którzy swoją drogą i tak całkiem nieźle sobie radzili) Piękną trasę najszybciej pokonał Holender Joost Wichman (od początku swojej kariery związany z BMX-ami, a od 2006 zawodowo zajmuje się również Four crossem) Najlepsi polscy zawodnicy dotarli do 1/4 finału…  Impreza była profesjonalnie przygotowana, zawodnicy dostarczali mnóstwo emocji, spotkałam jak zwykle sporo znajomych i wróciłam przed północą na swoim rowerze do domu. (by później kontynuować imprezę w gronie znajomych spotkanych na Słonecznej Polanie) Zieloni, świecący kosmici (czyli nakrętki na wentyle) dostarczali mi sporo mocy. Przede mną kolejne zawody, imprezy i mam nadzieję, że w tym roku uda mi się powrócić na trasy maratonów po prawie 2,5 letniej przerwie.

Dodaj komentarz »

Galway zimą…

Oto kilka zdjęć z mojego pobytu w Galway w Irlandii w dniach 22 stycznia - 24 luty 2009. Zima nie była tam wcale mroźna, śniegu jak na lekarstwo, było naprawdę ciepło i nie aż tak bardzo deszczowo pomimo mocno zachmurzonego nieba.

galway.jpg

Typowa ulica na Ballybrit

galway2.jpg

Rozdziobią nas kruki i wrony…

galway3.jpg

Koń w Irlandii i zielona trwa zimą

galway7.jpg

Ot, przejażdżka ojca z synem (prawdopodobnie)

galway8.jpg

Charakterystyczny budynek

galway9.jpg

Budowa Crown  Square w toku

galway6.jpg

Osiedle - całkiem sporo tu zieleni

galway12.jpg

Centrum Galway

galway13.jpg

Irish Claddagh

galway10.jpg

Zielono, łodzie - typowa zima?

 galway14.jpg

Przy Spanish Arch

galway16.jpg

Widok na Spanish Arch

galway17.jpg

Widok na zatokę

galway18.jpg

Ławeczka

galway19.jpg

Ballyknow Quay, Claddagh, Galway

galway11.jpg

Na Eyre Square rzeźba Eamonna O’Donnella odsłonięta dla uczczenia 500-lecia miasta

galway20.jpg

Piękny krajobraz -zdecydowanie niezimowy

 galway21.jpg

Salthill

galway23.jpg

Widoki - Salthill

galway22.jpg

Stylowe wille

galway24.jpg

Centrum Galway

galway5.jpg

Zielono, chociaż zimowo

galway4.jpg

Galway Community College

 To nieliczne z wielu zdjęć tego pięknego miasta, do którego mam nadzieję wkrótce znów zawitam…

1 komentarz »

Samochód, autokar, samolot, autokar, samochód, tramwaj, pociąg, samochód

Miałam spędzić dwa tygodnie w Irlandii, ale ponieważ nigdzie nie musiałam się spieszyć (w końcu pracuję tam gdzie znajdę dostęp do internetu i gdzie mogę postawić laptopa), zostałam na kolejne dwa. Miesiąc w Irlandii okazał się być miłym i relaksującym czasem. Nieco mniej tym razem zwiedzałam, ale z pewnością poimprezowałam i naprawdę odpoczęłam. Nabrałam sił na cały nowy rok i zatęskniłam trochę za Polską. O ile przybycie na wyspę nie było problemem, o tyle powrót do domu okazał się dość ciekawym przeżyciem, przede wszystkim ze względu na ilość środków transportu z jakich skorzystałam. Jak wyglądał zatem mój powrót?

lot.jpg

1. Kolega Paweł odwozi mnie samochodem do centrum miasta (dzięki) (czas: ok. 20 minut, jest korek)

2. Patrycja odprowadza mnie na dworzec, gdzie żegnamy się ze łzą w oku. Wsiadam do autokaru jadącego z Galway na lotnisko w Shannon (czas: ok 1,5 godziny)

3. Odprawa - wylot do Wrocławia. Ponieważ jest zima i warunki nie sprzyjają lądowaniu, piloci decydują o lądowaniu na Katowickim lotnisku. (1 godzina na lotnisku, przelot ok. 2,5h)

4. 15 minut dodatkowego lotu do Katowic zamienia się teraz w 3 godzinny powrót autokarem do Wrocławia.

5. Szwagier przywozi mnie z lotniska do swojego domu (ok 30 minut)

6. Pociągów w nocy brak - zostaje mi nocleg u siostry (dzięki) (Czas ok 7 h)

7. Rankiem wyjazd tramwajem na stację (ok. 10 minut)

8. Wyjazd pociągiem do Wałbrzycha (ok. 1 h 40 minut)

9. Brat przywozi mnie samochodem z dworca do domu (czas, ok 5 minut)

Przyjazd lub powrót z Irlandii zajmował mi co najwyżej 5 godzin, tym razem wracałam  około 20 godzin. Różnica spora, byłam naprawdę zmęczona, ale przygoda w sam raz na zakończenie mojej podróży. No i ten transport… ale i tak kocham podróżować.

Dodaj komentarz »